Rozpoczęły się prace przy remoncie DW 781 w Kocierzu Rychwałdzkim. Przypomnijmy, że w połowie maja 2010 r. po katastrofalnych deszczach, spływająca woda uszkodziła drogę wojewódzką nr 781 w tej miejscowości ok. 1,5 km przed granicą z województwem małopolskim.
Po oględzinach okazało się, że droga osuwa się. Wraz z nią osuwało się nie tylko pobocze, ale cały korpus drogi oraz skarpa powyżej i poniżej drogi. Od tego czasu droga jest zamknięta dla ruchu.
Jasne stało się, że odbudowa zniszczonego odcinka drogi nie może ograniczyć się do naprawy jezdni. Przywrócenie tego fragmentu DW 791 do stanu sprzed powodzi musiało wymagać stabilizacji całego fragmentu górotworu.
Przygotowania do odbudowy drogi podjęto niezwłocznie po ustaniu powodzi. Poszły one w dwóch kierunkach. Po pierwsze ZDW w Katowicach zlecił specjalistom-geologom obserwację prędkości i kierunków przemieszczania się górotworu, zaś prof. Kazimierzowi Kłoskowi, niekwestionowanemu autorytetowi w dziedzinie geologii i drogownictwa powierzono przygotowanie naukowej analizy problemu, tak, by jak najlepiej zabezpieczyć teren przed remontem korpusu drogi i wszystkich jej warstw konstrukcyjnych.
W wyniku analiz geologicznych okazało się, że mamy do czynienia z tzw. „degradacją strukturalną gruntu”, która wystąpiła na skutek zbiegu kilku okoliczności:
- niekorzystnych warunków gruntowo-wodnych, czyli powodzi,
- istnieniu w tym miejscu „archiwalnych osuwisk gruntu”, czyli dawnych osuwisk (historycznych w skali geologicznej),
- występowaniu lokalnych kawern, czyli małych jaskiń pod powierzchnią gruntu.
Na domiar złego obserwacje ruchu górotworu pokazywały cały czas, że osuwisko jest czynne. Jeszcze w październiku 2010 roku zaobserwowano osiadanie gruntu o ok. 4 cm w skali tego miesiąca. Sytuację dodatkowo komplikowało to, że podłoże osuwało się w dwóch kierunkach; wzdłuż drogi i prostopadle do niej.
Odbudowa jezdni, bez dodatkowych analiz, badań i wreszcie solidnego projektu nie miała sensu, bo nie dawała żadnej gwarancji bezpieczeństwa uczestnikom ruchu.
W listopadzie 2010 nie obserwowano już zsuwania się podłoża. Podjęto działania mające na celu zabezpieczenie skarpy i odbudowę drogi. Całość prac podzielono na dwa etapy.
W etapie pierwszym, którego realizacja rozpoczęła się 30 listopada 2010 roku zabezpieczono skarpę opadającą poniżej drogi, tak aby odbudowany korpus drogi miał solidne oparcie. Rozebrano także zniszczone warstwy konstrukcyjne drogi na długości 100 m oraz wykonano tymczasową podbudowę drogi z kruszywa, tak, by mógł odbywać się tu lokalny ruch pojazdów o masie do 5 t.
Na długości 70 metrów wkręcono w grunt 12 mikropali. To pozwoliło ustabilizować grunt poniżej drogi. Kosztowało to ok. 130 tys. zł. Prace te wykonano w grudniu 2010 roku i w styczniu roku bieżącego.
W drugim etapie, przewidzianym na ten rok zaplanowano zabezpieczenie skarpy ponad drogą, która również była niestabilna, stabilizację gruntu pod drogą oraz wykonanie wszystkich warstw konstrukcyjnych samej drogi. W pierwszym półroczu wykonany został projekt i przeprowadzono przetarg.
Wyłonione w przetargu konsorcjum firm „Budląd-Cieszyn” i „Soley” wykona wzmocnienie i stabilizację gruntu i konstrukcyjne wzmocnienie korpusu drogi. Te prace właśnie rozpoczęły się. Projekt przewiduje wybranie gruntu pod drogą na głębokość 3 metrów na długości ok. 100 metrów. W grunt pod drogą wwierconych zostanie 288 mikropali o długości od 7,5 m do 12 metrów. Ich łączna długość wyniesie aż 3064 m!
Powstanie także warstwa konstrukcji oporowej z tzw. „geokomórek”, która trwale ustabilizuje grunt pod drogą. Cały ten odcinek będzie odwodniony. Powstanie czterocentymetrowa warstwa odwodnieniowa wraz z drenażem. Dopiero na tak przygotowanym gruncie posadowione będą kolejne warstwy konstrukcyjne drogi.
Odbudowa DW 781 kosztować będzie niespełna 2,7 mln złotych, z czego 1,1 mln pochodzić będzie z dotacji rządowej przeznaczonej na likwidowanie skutków ubiegłorocznej powodzi. Roboty mają być zakończone 15 grudnia br.